SABAT

serwis twórczych kobiet

  • Zwiększ rozmiar czcionki
  • Domyślny  rozmiar czcionki
  • Zmniejsz rozmiar czcionki
Start Recenzje Damon Runyon "15 opowiadań nowojorskich"

Damon Runyon "15 opowiadań nowojorskich"

Email Drukuj PDF

Damon Runyon "15 opowiadań nowojorskich"

Cha, cha! Dawno się tak nie ubawiłem!

Jeśli ktoś polubił Wiecha, to Runyona pokocha, a jeśli ktoś Wiecha nie zna, to po Runyona sięgnąć powinien tym bardziej, bo to przezabawna literatura!

Damon Runyon to pisarz amerykański, w Polsce niemalże nieznany.

Wspomniałem wcześniej o Wiechu, bo to twórcy bardzo podobni: Wiech pisze o Warszawie z pierwszej połowy XX w, przywołuje świat drobnych rzezimieszków, żydowskich handlarzy i całej stołecznej menażerii; natomiast Runyon opisuje Nowy Jork czasów prohibicji.

Obaj robią to ze specyficznym poczuciem humoru i przy użyciu specyficznego języka.



Ale dosyć tych porównań, skupmy się na Runyonie.

Dzięki jego opowiadaniom poznajemy środowisko gangsterów, drobnych "gangsterków", tancerek rewiowych, graczy na konnych wyścigach, itp.

Cała ta galeria postaci opisana jest ciepło, z sympatią niemalże, trudno bowiem nie czuć sympatii dla takich typków jak Harry Koń czy Hiszpański John, czyli małych rzezimieszków, którym nie wychodzi żaden skok, czy też Dan Tancerz, " ... który jeśli akurat nie tańczy, daje sobie radę w tej czy tamtej sprawie w najbardziej nielegalny sposób."

Świat bohaterów Runyona rządzi się swoimi zasadami, swoistym kodeksem honorowym półświatka, gdzie jest miejsce zarówno dla policjanta, jak i złodziejaszka, nie nastały jeszcze czasy krwawego Ala Capone.

Mówią oni swoim oryginalnym żargonem i co chyba najciekawsze: nie używają czasu przeszłego, co daje naprawdę niesamowity efekt!

Czyta się to świetnie i cokolwiek z nostalgią, bo takiego Nowego Jorku i takiej Ameryki już dawno nie ma.

Fakt, że te opowiadania nie są w 100% odzwierciedleniem rzeczywistości, tylko fantazją na jej temat, ale mimo wszystko żal... Są podobno na Greenwich Village knajpy, do których Runyon chadzał, gdzie zawsze stoi przygotowany dla niego stolik, a towarzystwo mówi językiem z jego prozy... Trzeba kiedyś pojechać i sprawdzić.



Z własnego doświadczenia wiem, że tę książkę trudno zdobyć: ja ją dopadłem w jakimś antykwariacie w Krakowie.

Ale naprawdę warto się trochę potrudzić i do tego dotrzeć, bo to literatura wyśmienita i orzeźwiająca, jak dwa piwa po sianokosach w upalny dzień! Na zdrowie!



Dżuma

Dodane: Czwartek, Luty 24, 2005
Recenzent: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.